Zwątpienie i monotonia.

Wypalenie zawodowe.

  Początki bywają trudne, uczymy się, próbujemy zdobywać kontakty i w końcu zaczynamy podpisywać upragnione polisy.
W pierwszych kilku miesiącach nie mogłam pozyskać żadnego większego Klienta, duże firmy nie chciały ze mną rozmawiać, zamożni Klienci zbywali mnie przy najbliższej okazji
(teraz już wiem, że wynikało to z braku pewności siebie i wiedzy na temat specyfiki rynku - jednym słowem brakowało mi doświadczenia).
Sytuacja się odwróciła w momencie kiedy podpisałam naprawdę dużą umowę wraz z pakietem prywatnej opieki medycznej.
Później wszystko przyśpieszyło, poznawałam nowych Klientów, jeździłam na spotkania i tak dzień w dzień, miesiąc w miesiąc.
Jak to w życiu bywa, tak jak w każdym innym zawodzie, są lepsze i gorsze chwile. Nie mówię tutaj o jakimś załamaniu czy całkowitym braku sprzedaży, mnie spotkało coś gorszego, a mianowicie dopadła mnie nuda.
Nastała monotonia, praca nie cieszyła i nie dawała satysfakcji.
Po pierwszych dwóch, może trzech latach wydawało mi się, że już wszystko przerobiłam, perfekcyjnie znam ofertę towarzystw ubezpieczeniowych i generalnie ubezpieczenia na życie nie mają dla mnie żadnych tajemnic.
Jak się później okazało byłam wtedy dopiero na starcie swojej kariery ubezpieczeniowej.

Marzenia o awansie.
 
  W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że skoro już „wszystko” osiągnęłam to chyba pora na zmiany.
Byłam przekonana, że to jest właściwa pora na awans.

Z uwagi na osiągane wyniki, po konsultacjach z przełożonymi rozpoczęłam etap wdrażania na stanowisko managera. W firmie, w której pracuję wiąże się to z kolejnymi szkoleniami i testami, a sama rekrutacja jest wieloetapowa. Jej ostatnim elementem jest czas poszukiwania chętnych do pracy na stanowisku Doradcy Ubezpieczeniowego i budowania swojego zespołu.
W tym okresie coraz bardziej analizowałam pracę mojej Pani Dyrektor.
Ile czasu spędza na poszukiwaniu kandydatów do pracy, wdrażaniu młodych adeptów czy czynnościach typowo biurowych? Do tego dochodzi jeszcze praca z istniejącym zespołem, motywowanie i rozliczanie, dbanie o rozwój i pilnowanie wyników.
Zadaniem managera jest także wchodzenie w ludzkie problemy bo każdy z nas ma inne historie, do każdego trzeba podejść indywidualnie, żeby poskładać wszystkie puzzle tak, aby udało się stworzyć silny zespół.
Tylko wtedy można myśleć o satysfakcji oraz oczekiwanym wynagrodzeniu za swoją pracę.
Wtedy w mojej głowie odezwał się alarmowy dzwonek!
Czy ja naprawdę chcę w taki sposób pracować, czy mój wynik musi być zależny od tak wielu czynników? Przecież ja jestem wolnym strzelcem, lubię decydować o sobie, potrafię sama się zmotywować i rozliczać. Czasami pracuję bardzo dużo, ale potrafię też odpoczywać i zrobić sobie wolne, złapać trochę relaksu i wyjechać gdzieś z moją kochaną rodziną.
Zrezygnowałam...
Teraz wiem, że to była świetna decyzja, ponieważ gdybym się wtedy odważyła na ten krok, dziś nie byłoby mnie w ubezpieczeniach.
Zarządzanie zespołem agentów to z pewnością bardzo ciekawa praca, nie mam do niej jednak predyspozycji, nie jestem tak uporządkowana i systematyczna jak moja przełożona, którą serdecznie przy tej okazji pozdrawiam.
Dziś wiem, że do rozwoju osobistego nie potrzebny jest awans zawodowy i zmiana stanowiska.


Wolny strzelec.

  Ja jestem trochę jak wolny ptak, lubię swoją niezależność, spotkania z ludźmi dają mi dużo satysfakcji. Najbardziej rozwijają mnie spotkania z trudnymi i wymagającymi Klientami, od których mogę się wiele nauczyć. Poznaję nowe branże i dziedziny życia.
Ale, żeby zrozumieć, że ubezpieczenia na życie, budowanie planów finansowych dla moich Klientów czy zabezpieczenia w przypadku dziedziczenia dają mi dużo zadowolenia, musiało się coś wydarzyć w moim życiu.
Potrzebny mi był porządny kopniak, coś co pozwoli mi znaleźć szansę dalszego rozwoju. Żeby wyrwać się z tej monotonii i codzienności potrzebowałam jakiegoś bodźca do działania.
Widocznie tak tego podświadomie potrzebowałam, że stało się.
Otrzymałam swoją szansę i staram się ze wszystkich sił żeby czerpać dla siebie jak najwięcej o czym opowiem Wam następnym razem.
ML